997 - Fajbusiewicz na tropie (TV Series) Ostatnia balanga/Mord w Gnieznie (2013) Quotes. It looks like we don't have any Quotes for this title yet. Be the first to 997 - Fajbusiewicz na tropie (TV Series 2013– ) Barbara Lyszczarz as Self. Menu. Trending. Top 250 Movies Most Popular Movies Top 250 TV Shows Most Popular TV Shows "997 - Fajbusiewicz na tropie" Szaleniec morderca/Zabójstwo inzyniera/Sweter mordercy (TV Episode 2016) Quotes on IMDb: Memorable quotes and exchanges from movies, TV series and more Vay Tiền Nhanh. Jesienią Polsat Play reaktywuje emitowany przez lata w Telewizji Polskiej magazyn kryminalny Michała Fajbusiewicza. Pilotażowy odcinek pojawi się już w maju br Michał Fajbusiewicz jest autorem i prowadzącym programu „Magazyn kryminalny 997” nadawanego w Telewizji Polskiej w latach 1986 – 2010. Niemal przez cały ten okres audycja gościła na antenie TVP2, jedynie jesienią 2009 roku emitowano ją w TVP Info. Powodem zdjęcia programu z anteny pod koniec 2010 roku miała być słaba oglądalność. Fajbusiewicz prowadził „997” od 1995 roku. Celem Magazynu było włączenie telewidzów w poszukiwania przestępców i w wyjaśnienie zagadkowych zbrodni. Od początku emisje okazały się sukcesem pod względem oglądalności i spektakularnych sukcesów w zatrzymywaniu szczególnie groźnych przyczynił się do rozwiązania wielu zagadek kryminalnych. Michał Fajbusiewicz od lat angażuje się w wiele inicjatyw odpowiedzialnych społecznie. Współpracuje z nami przy galach wręczenia wyróżnień Raportu CSR. Źródło: Program TV Stacje Magazyn magazyn kryminalny Polska 2014, 30 min Michał Fajbusiewicz prezentuje dwie sprawy. Pierwsza z nich dotyczy morderstwa w Toruniu. Przed laty pewne małżeństwo wypoczywało nad jeziorem. Zbrodniarze połaszczyli się na samochód pary. Policjanci szybko trafili na ich ślad. Jeden z nich, niedoszły detektyw, został skazany na 25 lat więzienia. Po 12 latach wyszedł na przepustkę, by spotkać się z notariuszem. Od 11 lat jest poszukiwany. Druga sprawa dotyczy makabrycznego zabójstwa Piotra Cynowskiego. Mężczyzna na stałe mieszkał w Niemczech, przyjechał do Piły. Po tygodniu pobytu u ojca jechał autobusem do Poznania. Odtąd ślad po nim zaginął. Miesiąc później znaleziono jego rozczłonkowane ciało koło Mosiny. Niedługo po zabójstwie do ojca ofiary przyszła pocztówka z Poznania z pozdrowieniami od syna. Policja ustaliła, że wiadomości nie napisał Piotr Cynowski. Co myślisz o tym artykule? Skomentuj! Komentujcie na Facebooku i Twitterze. Wasze zdanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego czekamy również na Wasze listy. Już wiele razy nas zainspirowały. Najciekawsze zamieścimy w serwisie. Znajdziecie je tutaj. Spis treści Zbrodnie do wykrycia Dziennikarze i milicjanci Zatrzymanie na ekranie Podpowiedzi i donosy Groźne słowa Podróże i maszyny do pisaniaMichał Fajbusiewicz zawsze interesował się sprawami kryminalnymi. Z wykształcenia jest pedagogiem. Podczas studiów miał praktyki w pogotowiu opiekuńczym i w domach poprawczych. Tam miał okazję spotkać młodych przestępców, wśród których byli nawet zabójcy. Zachęcamy do przeczytania wywiadu. Gdy został dziennikarzem i trafił do ośrodka TVP w Łodzi, postanowił zająć się tą tematyką. W roku 1983 zaczął kręcić dla telewizyjnej Dwójki „Stan krytyczny”. Program był nadawany w nocy. Fajbusiewicz mówił w nim o różnych patologiach, które były niewygodne dla ówczesnej władzy, np. o prostytucji nieletnich, seryjnych mordercach czy zboczeniach seksualnych. Od tego się zaczęło. Program szybko został zdjęty z anteny – jeden z materiałów okazał się zbyt polityczny. Podobno przyszło nawet polecenie z góry, żeby wyrzucić autora z pracy. Na szczęście szef Fajbusiewicza, który go cenił, zignorował je. A po kilkunastu miesiącach sprawa przycichła. Zbrodnie do wykrycia – Zgłosiłem wtedy do Dwójki propozycję magazynu policyjnego, a właściwie milicyjnego. Propozycja została przyjęta – wspomina Michał Fajbusiewicz. Podczas pracy nad pierwszym odcinkiem spotkał ówczesnego korespondenta TVP w Londynie, Bogusława Wołoszańskiego, który powiedział mu, że w Anglii bardzo popularny jest program „Godzina pytań”, o niewykrytych zbrodniach. Obiecał, że go nagra i przyśle kasetę .– Dostałem ją, gdy już od kilku miesięcy byliśmy na antenie. Okazało się, że idea angielskiego programu była bardzo podobna do mojego – część publicystyczna łączona z inscenizacją wydarzeń – mówi Fajbusiewicz. Dziennikarze i milicjanci Początkowo milicja nie paliła się do współpracy z telewizją. Komendant główny MO bał się, że program pokazujący niewykryte sprawy ośmieszy milicjantów.– Na szczęście znalazłem sojuszników w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Młodzi oficerowie przekonali ówczesnego ministra, generała Kiszczaka do idei programu, a ten kazał komendantowi MO współpracować z telewizją – opowiada dziennikarz. Idylli jednak nie było. Przed emisją każdy program musiał być zatwierdzony przez kierownictwo Komendy Głównej. Ale milicjanci nie zajmowali się sprawami ważnymi dla śledztwa, tylko czepiali się drobiazgów. Wytykali np., że linka psa tropiącego jest nieregulaminowa, bo zamiast 11 metrów ma 5, albo że funkcjonariusz wysiadający z radiowozu ma niezapięty mundur.– Wysłuchiwałem tego spokojnie, ale niczego nie mogłem zmienić, bo linki nie dało się wydłużyć, więc i tak wszystko szło do emisji – opowiada Fajbusiewicz. Zatrzymanie na ekranie Dzięki programom Fajbusiewicza zatrzymano ponad 330 przestępców, w tym wielu bardzo groźnych. W połowie lat 90. na warszawskiej Pradze przygotowywał materiał o zabójstwie dziennikarza Artura Korczaka. Młody człowiek, statysta w programie, okazał się mordercą, który w inscenizacji zagrał samego siebie. Potem do Fajbusiewicza przyjechało kilka zagranicznych stacji telewizyjnych, bo była to prawdziwa sensacja. Kilka razy groźni mordercy zostali zatrzymani jeszcze w trakcie trwania programu!– Jednego z zatrzymań dokonano w Poznaniu. Był to morderca, który wcześniej w Krakowie zabił swojego pracodawcę i potem zabetonował w beczce. Rozpoznał go kolejny pracodawca. Złapał za słuchawkę telefonu i powiadomił policję, bo bał się, że zostanie następną ofiarą – mówi. Morderca został aresztowany w 52. minucie programu, kiedy w telewizji oglądał samego siebie! Podpowiedzi i donosy Widzowie chętnie dzwonili z informacjami do studia. Do roku 1989 telefony od nich odbierało 10 oficerów, w programie podawano bowiem numer Komendy Głównej MO. Potem na informacje czekano w studiu telewizyjnym. Czasami w ciągu miesiąca przychodziło ponad tysiąc listów z donosami. 90 proc. z nich można było od razu wyrzucić do kosza, bo ich autorzy oskarżali o zbrodnię po prostu kogoś, kogo nie lubili. Ale wszystkie trzeba było sprawdzić. Groźne słowa Kiedyś Fajbusiewicz dostał list z pogróżkami. Sprawę przekazał do prokuratury. Innym razem musiał zrezygnować z emisji programu, bo z Komendy Głównej dostał informację, że dalsze drążenie sprawy może zagrozić jego życiu, a policja nie jest w stanie zapewnić mu bezpieczeństwa. Było to na początku lat 90., kiedy w Polsce działało dużo zorganizowanych grup przestępczych. – Na szczęście oprócz pogróżek nie spotkałem się z żadną agresją – mówi. Podróże i maszyny do pisania W tym roku Fajbusiewicz kończy 65 lat, ale na emeryturę się nie wybiera. Co czwartek w telewizji Polsat Play można oglądać jego program „997 Fajbusiewicz na tropie”, w którym z widzami usiłuje rozwiązać niewyjaśnione sprawy. Od maja prowadzić będzie kolejny program w Polsat Play. Dużo podróżuje i fotografuje. W ciągu ostatniego roku był w Turkmenistanie, Brazylii, Japonii, Chinach i w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce planuje wyjazd do Birmy. Czasami organizuje wystawy swoich zdjęć. Ostatnio można je było oglądać w Łodzi. Od lat zbiera także stare maszyny do pisania. Ma ich już około 500 i chciałby je gdzieś przekazać, bo wszystkie piwnice i garaż są nimi zawalone. Oceń artykuł (liczba ocen 0) Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami na temat zdrowia i zdrowego stylu życia, zapraszamy na nasz portal ponownie!

997 fajbusiewicz na tropie